Druga część mojego komentarza do posiedzenia Komisji Obrony Narodowej, tym razem komentuje fragmenty dotyczące KTO Rosomak i wyjaśniam skąd właściwie wzięła się sprawa zakupu bezzałogowej wieży z ppk.
KTO Rosomak
Pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Stachowiak:
Jeśli chodzi o program „Rosomak”, to będzie on realizowany do samego końca. Powiem więcej, ten program będzie realizowany w zwiększonej ilości, ze względu na to, że misja w Afganistanie dyktuje nam nowe warunki. Oprócz produkcji, o której przed chwilą mówił pan minister, to znaczy produkcji wieży z armatą o kalibrze 30 mm, planowana jest jeszcze produkcja wieży bezzałogowej. W tej chwili trwają jeszcze uzgodnienia. Nie jestem państwu w stanie powiedzieć, kiedy rozpocznie się i zakończy przetarg na produkcję tej wieży. Znaczna część następnych transporterów, które miały być produkowane jako tzw. transportery bazowe, nie będzie produkowana w wersji bazowej, lecz od razu jako transportery specjalne. Jedną z wersji transportera specjalnego będzie wyposażona w wieżę bezzałogową, wyposażoną w środki przeciwpancerne typu „Spike”. W każdym batalionie będzie 16 wozów specjalnych. Pan minister mówił przed chwilą także o wozach rozpoznawczych. Wozy rozpoznawcze znajdujące się w jednostkach bojowych nie powinny się niczym różnić od wszystkich pozostałych wozów bojowych, gdyż automatycznie demaskowałoby to zamiary dotyczące ich funkcjonowania.
Na dzień dzisiejszy ten program został już obliczony. Jednak nie został on jeszcze ostatecznie zatwierdzony przez ministra obrony narodowej. Z tego powodu powstrzymujemy się jeszcze z podawaniem ostatecznej liczby transporterów. Transportery dostarczone w ramach programu ulokowane zostaną w 17 Brygadzie w Międzyrzeczu oraz w 12 Brygadzie w Szczecinie. Na początku zapowiadano, że w batalionie będzie 75 różnego typu pojazdów „Rosomak”. Jednak ze względu na nasze doświadczenia z Afganistanu liczba pojazdów w batalionie zostanie zwiększona do 88. Oznacza to, że ten program zostanie zwiększony, i przemodelowany, o produkcję wozów rozpoznawczych.
Jest jeszcze jeden element, o którym chciałbym powiedzieć. Mamy nadzieję, że ten element zostanie dopracowany jeszcze w tym roku. Mówię w tej chwili o wozach dowodzenia, które wymagają nasycenia dużą liczbą środków łączności. Istnieje koniczność przerobienia wnętrza takich wozów, żeby dostosować je do pozyskanych środków łączności. Jeszcze w tym roku wykonane zostaną wozy dowódcze. Takie wozy będą wykorzystywane na szczeblu dowódcy plutonu, dowódcy kompanii i dowódcy batalionu. Jako pierwszy zostanie w nie wyposażony batalion z 17 Brygady. Ta Brygada jest odpowiedzialna za przygotowanie grupy bojowej Unii Europejskiej, która ma osiągnąć zdolność bojową od 1 stycznia 2010 r.
Jako pierwsze dokonywane są zakupy, które dotyczą bezpieczeństwa żołnierzy, i to nie tylko w Afganistanie, ale wszędzie, np. na lotniskach. Z tym wiążą się m.in. zakupy opancerzenia, o które państwo pytali. Opancerzenie kupujemy od firmy „Raphael”, ale tylko dlatego, że ciągle mamy opóźnienia w polskiej produkcji. Według stanu na dzień dzisiejszy, zakończone już chyba zostały próby techniczne. Te próby wiążą się z tym, że wozy medyczne mają nadbudówkę, której nie przykrywa pancerz z firmy „Raphael”. Dlatego część pancerza przykrywającego tę nadbudówkę najprawdopodobniej będzie produkcji krajowej.
Wierzę w to, że jeszcze w tym roku będziemy mogli pozyskiwać opancerzenie z płyty, która w praktyce została już sprawdzona. Jeszcze w bieżącym roku zostanie wyprodukowanych ok. 30 szt. transporterów „Rosomak”, które trafią do Afganistanu. Zaspokoją one nasze potrzeby związane z większym zagrożeniem w Afganistanie, zwłaszcza w okresie wyborów, z czym musimy się liczyć. Na razie zagwarantowane są środki na te transportery, a także na ich opancerzenie. Na razie nie ma jeszcze gwarancji na całą polską płytę pancerną. Dlatego zakup opancerzenia został wynegocjowany z firmą „Raphael”. To opancerzenie będzie wykorzystane. Mam nadzieję, że w stosunku do pozostałych transporterów, które będą produkowane w kraju, montowane będą nasze płyty pancerne.
Jeśli chodzi o transportery, o których już wspominałem, to powiem, że kiedy tylko zakończy się realizacja programu kołowego transportera opancerzonego „Rosomak”, to od razu rozpocznie się modernizacja tych wozów, które zostały wyprodukowane wcześniej. W praktyce wszystkie transportery wyprodukowane do ubiegłego roku zostaną unowocześnione po zakończeniu tego programu. Zakończenie programu przewidziane jest na 2014 r. Sądzimy, że zakończy się on na przełomie 2014 i 2015 r. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że w bieżącym roku wyprodukowanych zostanie 48 transporterów, które mamy zakupić. Jest to transakcja o wartości 485 mln zł. Ta umowa jest realizowana. Mówiłem wcześniej o opancerzeniu dla 30 transporterów. Na to potrzeba kolejne 47 mln zł. Jednak bez tego nie możemy wysłać „Rosomaków” do Afganistanu.
W tej chwili badamy ostatni przypadek, w którym pancerz został przestrzelony. Dwóch żołnierzy zostało lekko rannych. Jednak fakt jest faktem. Kiedy coś takiego się dzieje, natychmiast przeprowadzamy badania. Jeśli uda się nam coś z tym zrobić, to od razu do produkcji wprowadzana jest odpowiednia korekta.
Pierwsza sprawa to wracająca jak bumerang sprawa bezzałogowych wież z ppk, chyba warto wreszcie wyjaśnić o co właściwie chodzi w tej sprawie.
Już w momencie pisania założeń na przetarg na KTO widziano potrzebę wyposażenia nowych wozów bojowych w przeciwpancerne pociski kierowane. Niestety po wyborze ppk Spike oraz kto Rosomak na przyszłe uzbrojenie, nie zadbano zawczasu o integrację obu systemów uzbrojenia. Integracja Spików na Rosomaku została przesunięta „na później” . Kiedy pisze te słowa właśnie kończy się proces integracji ppk Spike z wieżą Hitfist-25 używaną na włoskich wozach Dorado i Freccia. Nie ma absolutnie żadnego problemu technicznego który uniemożliwiał by zintegrowanie Spików na Rosomaku. Tylko skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?
Problemem stanowi izraelski koncern zbrojeniowy Rafael, produkujący nie tylko pocisk przeciwpancerny, ale również bezzałogowe wieże rodziny RCWS (Remote Controlled Weapon Station). Ktoś w koncernie doszedł do wniosku czemu mają zarabiać tylko na sprzedanych już pociskach, skoro mogą jeszcze zarobić na sprzedaży Polsce systemu wieżowego dla wozów bojowych zdolnego do ich wystrzeliwywania. Zgody na integrację ppk Spike z wieżą Hitfist-30P nie będzie.
Oddzielny temat to same zdalnie sterowane wieże. Wieże takie mają szereg wad w porównaniu z konstrukcjami klasycznymi jak gorszą orientacje załogi w sytuacji wokół wozu czy dłuższy czas reakcji na zagrożenie. Z pewnością jest to rozwiązanie ciekawe. jednak zastosowanie tego typu systemów powinno ograniczać się do wozów na których ze względu na ograniczenia gabarytowo - masowe nie da się posadzić normalnej wieży (jak na BWP-1).
Rozwiązania całej sprawy są dwa. Ulec lub się postawić.
MON wybrało uległość – planowany jest zakup wież bezzałogowych firmy Rafael (nie jest to powiedziane w prost ale innej możliwości nie ma), tak że 16 wozów w batalionie z nową więżą będzie wyposażonych w ppk Spike.
Czy istnieje jakaś alternatywa? Jak najbardziej. Można na potrzeby Rosomaków zakupić ppk TOW. Jest to z jednej strony trochę prostszy pocisk (i o połowę tańszy od Spike!!) z drugiej większy dzięki czemu może przenosić cięższe głowice. Nie powinno być problemów z integracją pocisku z wieżą Hitfist-30P i mam tu na myśli zarówno problemy techniczne, jak i korporacyjno – polityczno - finansowe. Stworzyło by to tandem dwu pocisków, dość od siebie różnych ale przez to uzupełniających swoje właściwości. Podobny tandem jest używany w siłach zbrojnych Stanów Zjednoczonych – lekki pocisk Javelin wystrzeliwywany z wyrzutni przenośnych (odpowidnik Spike-LR i jego konkurent z przetargu na ppk w Polsce) oraz cięższy pocisk TOW stosowany na wozach HMMWV, M113 czy M2 Bradley.
Bardzo ciekawa informacją jaką przynosi nam posiedzenie komisji jest zapowiedź realizacji programu KTO Rosomak w rozszerzonej formie. Zapowiedziane jest zwiększenie liczby wozów w batalionie z 75 do 88. Prosta matematyka podpowiada że 8 razy 88 to już aż 704 wozy bojowe, czyli więcej niż oryginalne zamówienie 690 a liczba ta nie uwzględnia wozów specjalnych które będą używane poza batalionami (jak Rosomak-R1 i R2 które wejdą na wyposażenie kompanii rozpoznawczych) oraz uzupełnienia strat bojowych z Afganistanu. Uwzględniając wszystkie te czynniki śmiało można założyć że liczba Rosomaków wzrośnie do ok 800 wozów. Dalszy wzrost liczby wozów może być uzależniony od przyszłości programu Puma.
Edycja: Jak donosi Rzeczpospolita: Po wykonaniu kontraktu na 693 rosomaki za prawie 5 mld zł państwowa spółka Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach dostanie zamówienie na 143 kolejne bojowe pojazdy za kilkaset milionów złotych – dowiedziała się „Rz”. Tak więc liczba zamówionych Rosomaków wzrośnie do 833 wozów.
Dalej tekst informuje nas o większym zaangażowaniu w opracowanie wersji specjalistycznych Rosomaka (wreszcie!), bieżących zakupach (w 2009 r. zakupionych zostanie 48 wozów) oraz w opracowanie polskiego opancerzenia z Huty Stalowa Wola dla Rosomaka.
Dość istotna wydaje się informacja o już planowanych modernizacjach wozów, pokazuje ona zmianę podejścia kiedy to zakup jakiegoś systemu uzbrojenia miał rozwiązać sprawę na N lat, aż do czasu zastąpienia go. Galopujący rozwój technologiczny oraz zmieniające się wymagania pola walki wymagają ciągłej pracy nad ulepszeniem środków bojowych – także, a może przede wszystkim tych już wykorzystywanych w jednostkach bojowych.
Wozy Rosomak obecnie dostarczone zostały do 12. Brygady zmechanizowanej ze Szczecina oraz 17. brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza. Docelowo obie brygady zostaną w całości przezbrojone zostaną w KTO, każda z nich posiadać będzie po 3 bataliony wyposażone w ten wóz bojowy. Trzecią jednostka wytypowaną do przyjęcia Rosomaków jest 21. Brygada Strzelców Podhalańskich – jednostka o charakterze górskim. W KTO wyposażone zostaną (w tej kolejności) 1 batalion czołgów z Żurawicy (obecnie eksploatujący czołgi T-72) oraz 14. batalion zmechanizowany z Przemyśla (obecnie BWP-1). Oprócz dwu batalionów zmotoryzowanych brygada posiadać będzie dwa bataliony lekkiej piechoty specjalizowanej do działań w terenie górskim (są to 1. batalion strzelców podhalańskich z Rzeszowa oraz 22. batalion piechoty górskiej z Kłodzka).
piątek, 29 maja 2009
czwartek, 28 maja 2009
Biuletyn z Komisji Obrony Narodowej z dnia 07-05-2009 - cz. I
Posiedzenie jak inne mu podobne poświęcone było sytuacji Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej. Większa część posiedzenia poświęcona była finansom. W skrócie: co prawda zabrano wojsku 6 miliardów złotych, praktycznie zatrzymano wydatki na modernizacje Sił Zbrojnych, przemysł zbrojeniowy pada - ale w sumie jest super i rząd jest zadowolony z sytuacji. Kogo interesują szczegóły zachęcam do zajrzenia do oryginalnego tekstu tutaj.
Poniżej kilka wybranych, moim zdaniem najciekawszych fragmentów dotyczących programów zbrojeniowych, a będących odpowiedziami na pytania posłów komisji (głownie Ludwika Dorna).
BWP-1 Puma
Pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Stachowiak:
Równolegle jest prowadzony program „Puma”, który ma przystosować bojowe wozy piechoty do zmiany uzbrojenia, a także poprawić ich walory i niektóre parametry. Tu także chcemy zastosować wieże bezzałogowe. Po zakończeniu modernizacji ten środek bojowy nadal będzie służył w szyku, co najmniej jeszcze przez 30 lat. Jeśli chodzi o ich liczbę, to w opracowanym wcześniej programie założono, że wyposażone w te wozy zostaną 4 bataliony. Dla nas 4 bataliony z tym środkiem bojowym stanowią ekwiwalent mogący zneutralizować prawie 2 brygady. Na pewno warto to zrobić.
Jeśli chodzi o program „Puma” i BWP, to mamy do wykorzystania 503 szt. podwozi MTLB. To podwozie wykorzystuje dziś artyleria o kalibrze 122 mm. Podwozia z „Goździka” i BWP pasują do siebie pod względem mobilności i manewrowości. Dlatego o nich mówimy. Program przewiduje, że BWP będzie wozem towarzyszącym, wozem dowodzenia, wozem artyleryjskim, wozem sanitarnym, itp. Te wozy będą budowane na podwoziach MTLB. Zapowiada się nam kolejny program, który będzie polegał na wymianie bojowych wozów piechoty, które istnieją w chwili obecnej, ale są nieprzydatne ze względu na posiadane armaty. Na pewno byłoby dobrze, gdyby nowe bojowe wozy piechoty miały opancerzenie i mogły ochronić żołnierzy przed wybuchem miny. Jednak tak się składa, że w Iraku nawet „Abrams” nie wytrzymał wybuchu miny. W pierwszej kolejności chcemy wykorzystać to, co jest największym walorem bojowego wozu piechoty, czyli dużą manewrowość. Do tego dołożony zostanie ogień. W praktyce bojowy wóz piechoty jest tak mały, że świetnie może się poruszać w terenie. To są najważniejsze programy realizowane na rzecz Wojsk Lądowych.
Cieszy chęć kontynuowania programu Puma w nico urealnionej formie, mowa jest o modernizacji ok 260-280 wozów (we wcześniejszych planach była mowa nawet o 800, przy czym ostatnie zmodernizowane BWP-1 dotarły by do użytkownika ok 2020 r.).
Interesująca jest tu koncepcja wykorzystania jako wozów specjalnych podwozi wycofywanych armatohaubic 2S1 Goździk. Jako system artyleryjski wozy te zupełnie nie odpowiadają współczesnym standardom, jednak same wozy są stosunkowo nowe i mało wyeksploatowane. Kolejną zaletą jest fakt iż 2S1 (w przeciwieństwie do BWP-1) produkowane były w Polsce (przez Hutę Stalowa Wola). Stwierdzenie iż wozy pasują do siebie pod względem mobilności i manewrowości można by rozszerzyć że pasują również pod względem nowoczesności czy raczej przestarzałości.
Nieco dziwi dalsze traktowanie programu jako perspektywiczny, a nie przejściowy (założenie używania zmodernizowanych wozów przez kolejne co najmniej 30 lat), jednak redukcja zamówienia do liczby zaspokajającej w zasadzie minimum potrzeb sprawia, że program wydaje się nieco sensowniejszy.
Zakładając realizację programu w obecnie planowanej formie ok 280 zmodernizowanych BWP-1 Puma stanie się obok 360 czołgów podstawą wojsk pancernych/zmechanizowanych. Taka ilość środków bojowych pozwoli zapewniając odpowiednie rezerwy na wyposażenie 3 ciężkich brygad (4 bataliony zmechanizowane oraz 5 batalionów czołgów).
Trzeba tu jednak podkreślić, że obecnie prowadzone prace mają charakter badawczo-rozwojowy i ewentualne zakupy nie są wcale przesądzone. Najbardziej prawdopodobną alternatywą dla realizacji programu Puma jest zakup kolejnych KTO Rosomak.
Krab / Rak
Jeśli chodzi o inne programy, to wymieniony został program „Regina”. Jest to program artyleryjski. Ten program przewidywał zarówno zakupy, jak i produkcję. Będzie on realizowany, chociaż ze względu na ograniczenia finansowe jego pełna realizacja zostanie przesunięta w czasie. Jeśli chodzi o program „Rak”, to dotyczy on moździerzy. Były przymiarki do tego, żeby z firmy „Patria” pozyskać moździerze dwulufowe. Jednak Finlandia w praktyce przestała realizować ten program, który był prowadzony w kooperacji ze Szwecją. Chodziło nam o to, żeby uzyskać większy potencjał, przy mniejszej liczbie ludzi. Stanęło na tym, że będzie to moździerz jednolufowy. W związku z tym odstąpiliśmy od realizacji pomysłu, żeby dostawcą była „Patria”. Nasze zainteresowanie zwróciło się w kierunku „Raka”. Program „Rak” przewiduje umieszczenie moździerza nie tylko na transporterach „Rosomak”.
Wymieniany w tekście dwulufowy system to oczywiście AMOS.
Planowane zakupy armatohaubic Krab (moduł ogniowy Regina) to ok 48-50 dział co pozwoli utworzenie 3 dywizjonów artylerii zaspokajających potrzeby takiej samej liczby brygad pancernych/zmechanizowanych. Ciężko powiedzieć czy zbieżność ta jest zamierzona, czy przypadkowa ale zakup właśnie takiej liczby dział koreluje z wyżej opisanymi planami co do programu Puma.
Moździerz Rak planowany jest jako środek wsparcia ogniowego na poziomie batalionu. Moździerz posadzony na podwoziu Rosomaka oraz Goździka wspierać ma odpowiednio bataliony wyposażone w bojową wersje Rosomaka oraz w zmodernizowane Pumy. Jako że nie jest znana ostateczna liczba batalionów wyposażonych w jeden i drugi typ wozu bojowego zrozumiałe jest że nie ma mowy o liczbie systemów jakie mogły by zostać zakupione, nie ma jednak wątpliwości co do potrzeby wprowadzenia środka ogniowego tego typu.
Poniżej kilka wybranych, moim zdaniem najciekawszych fragmentów dotyczących programów zbrojeniowych, a będących odpowiedziami na pytania posłów komisji (głownie Ludwika Dorna).
BWP-1 Puma
Pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Stachowiak:
Równolegle jest prowadzony program „Puma”, który ma przystosować bojowe wozy piechoty do zmiany uzbrojenia, a także poprawić ich walory i niektóre parametry. Tu także chcemy zastosować wieże bezzałogowe. Po zakończeniu modernizacji ten środek bojowy nadal będzie służył w szyku, co najmniej jeszcze przez 30 lat. Jeśli chodzi o ich liczbę, to w opracowanym wcześniej programie założono, że wyposażone w te wozy zostaną 4 bataliony. Dla nas 4 bataliony z tym środkiem bojowym stanowią ekwiwalent mogący zneutralizować prawie 2 brygady. Na pewno warto to zrobić.
Jeśli chodzi o program „Puma” i BWP, to mamy do wykorzystania 503 szt. podwozi MTLB. To podwozie wykorzystuje dziś artyleria o kalibrze 122 mm. Podwozia z „Goździka” i BWP pasują do siebie pod względem mobilności i manewrowości. Dlatego o nich mówimy. Program przewiduje, że BWP będzie wozem towarzyszącym, wozem dowodzenia, wozem artyleryjskim, wozem sanitarnym, itp. Te wozy będą budowane na podwoziach MTLB. Zapowiada się nam kolejny program, który będzie polegał na wymianie bojowych wozów piechoty, które istnieją w chwili obecnej, ale są nieprzydatne ze względu na posiadane armaty. Na pewno byłoby dobrze, gdyby nowe bojowe wozy piechoty miały opancerzenie i mogły ochronić żołnierzy przed wybuchem miny. Jednak tak się składa, że w Iraku nawet „Abrams” nie wytrzymał wybuchu miny. W pierwszej kolejności chcemy wykorzystać to, co jest największym walorem bojowego wozu piechoty, czyli dużą manewrowość. Do tego dołożony zostanie ogień. W praktyce bojowy wóz piechoty jest tak mały, że świetnie może się poruszać w terenie. To są najważniejsze programy realizowane na rzecz Wojsk Lądowych.
Cieszy chęć kontynuowania programu Puma w nico urealnionej formie, mowa jest o modernizacji ok 260-280 wozów (we wcześniejszych planach była mowa nawet o 800, przy czym ostatnie zmodernizowane BWP-1 dotarły by do użytkownika ok 2020 r.).
Interesująca jest tu koncepcja wykorzystania jako wozów specjalnych podwozi wycofywanych armatohaubic 2S1 Goździk. Jako system artyleryjski wozy te zupełnie nie odpowiadają współczesnym standardom, jednak same wozy są stosunkowo nowe i mało wyeksploatowane. Kolejną zaletą jest fakt iż 2S1 (w przeciwieństwie do BWP-1) produkowane były w Polsce (przez Hutę Stalowa Wola). Stwierdzenie iż wozy pasują do siebie pod względem mobilności i manewrowości można by rozszerzyć że pasują również pod względem nowoczesności czy raczej przestarzałości.
Nieco dziwi dalsze traktowanie programu jako perspektywiczny, a nie przejściowy (założenie używania zmodernizowanych wozów przez kolejne co najmniej 30 lat), jednak redukcja zamówienia do liczby zaspokajającej w zasadzie minimum potrzeb sprawia, że program wydaje się nieco sensowniejszy.
Zakładając realizację programu w obecnie planowanej formie ok 280 zmodernizowanych BWP-1 Puma stanie się obok 360 czołgów podstawą wojsk pancernych/zmechanizowanych. Taka ilość środków bojowych pozwoli zapewniając odpowiednie rezerwy na wyposażenie 3 ciężkich brygad (4 bataliony zmechanizowane oraz 5 batalionów czołgów).
Trzeba tu jednak podkreślić, że obecnie prowadzone prace mają charakter badawczo-rozwojowy i ewentualne zakupy nie są wcale przesądzone. Najbardziej prawdopodobną alternatywą dla realizacji programu Puma jest zakup kolejnych KTO Rosomak.
Krab / Rak
Jeśli chodzi o inne programy, to wymieniony został program „Regina”. Jest to program artyleryjski. Ten program przewidywał zarówno zakupy, jak i produkcję. Będzie on realizowany, chociaż ze względu na ograniczenia finansowe jego pełna realizacja zostanie przesunięta w czasie. Jeśli chodzi o program „Rak”, to dotyczy on moździerzy. Były przymiarki do tego, żeby z firmy „Patria” pozyskać moździerze dwulufowe. Jednak Finlandia w praktyce przestała realizować ten program, który był prowadzony w kooperacji ze Szwecją. Chodziło nam o to, żeby uzyskać większy potencjał, przy mniejszej liczbie ludzi. Stanęło na tym, że będzie to moździerz jednolufowy. W związku z tym odstąpiliśmy od realizacji pomysłu, żeby dostawcą była „Patria”. Nasze zainteresowanie zwróciło się w kierunku „Raka”. Program „Rak” przewiduje umieszczenie moździerza nie tylko na transporterach „Rosomak”.
Wymieniany w tekście dwulufowy system to oczywiście AMOS.
Planowane zakupy armatohaubic Krab (moduł ogniowy Regina) to ok 48-50 dział co pozwoli utworzenie 3 dywizjonów artylerii zaspokajających potrzeby takiej samej liczby brygad pancernych/zmechanizowanych. Ciężko powiedzieć czy zbieżność ta jest zamierzona, czy przypadkowa ale zakup właśnie takiej liczby dział koreluje z wyżej opisanymi planami co do programu Puma.
Moździerz Rak planowany jest jako środek wsparcia ogniowego na poziomie batalionu. Moździerz posadzony na podwoziu Rosomaka oraz Goździka wspierać ma odpowiednio bataliony wyposażone w bojową wersje Rosomaka oraz w zmodernizowane Pumy. Jako że nie jest znana ostateczna liczba batalionów wyposażonych w jeden i drugi typ wozu bojowego zrozumiałe jest że nie ma mowy o liczbie systemów jakie mogły by zostać zakupione, nie ma jednak wątpliwości co do potrzeby wprowadzenia środka ogniowego tego typu.
niedziela, 17 maja 2009
IDET 2009 cz. IV – Armáda České republiky
Największym wystawcą podczas targów były siły zbrojne Czech. Niestety wielkość wystawy nie przekładała się na jej jakość, zdecydowaną jej większość stanowiły ciężarówki tatra i samochody terenowe Land Rover z najróżniejszymi zabudowami takimi jak wszelkie możliwe wozy łączności i dowodzenia, wozy pomocy technicznej, generatory, pompy, kuchnie polowe po samobieżne imadło - oczywiście w wozach takich nie ma nic złego, ale naprawdę dość szybko znudziliśmy się ta częścią ekspozycji.
Udając się na targi wiązaliśmy duże nadzieje z zapoznaniem się z wyposażeniem wojsk pancernych i zmechanizowanych czyli w tym przypadku 7. brygady zmechanizowanej (7. mechanizovaná brigáda) używającej zmodernizowanych czołgów T-72M4Cz, bojowych wozów piechoty BWP-2 oraz innych wozów będących pochodną rodziny BWP. Niestety z całego tego bogactwa może nie najnowocześniejszych ale ciekawych konstrukcji zademonstrowano jedynie wóz zabezpieczenia technicznego VT-72M4Cz z którym jednak nie pozwolono nam się bliżej (od środka) zapoznać.
Dużo liczniej pokazywane było nowe wyposażenie sił lekkich – w tym wypadku jest to przede wszystkim 4. brygada szybkiego reagowania (4. brigáda rychlého nasazení).
Budzącym najwięcej emocji wozem był wspomniany już Pandur II. Ostatecznie Czechy zamówiły 107 z pierwotnie planowanych 199 wozów, wejdą one najprawdopodobniej na uzbrojenie 41. i 42. batalionów 4. brygady (jednak nie jest to pewne, rozważane jest również przezbrojenie w KBVP Pandur II po jednym batalionie z 4. i 7. brygady). Jakie wrażenie robi czeski Pandur? Po pierwsze poważne wątpliwości budzi zastosowanie bezzałogowej wieży RCWS-30, jakkolwiek jest to propozycja ciekawa to jest to rozwiązanie nie używane przez nikogo, zupełnie nie przetestowane w realnych sytuacjach bojowych. Miejsca dla tego typu rozwiązań należy raczej upatrywać na wozach na których z tego lub innego powodu nie da się posadzić typowej wieży. Kolejna sprawa to panująca w przedziale desantu ciasnota, warto zwrócić uwagę że żołnierze desantu nie siedzą naprzeciw siebie, rzędy siedzeń zostały względem siebie przesunięte tak, aby czescy vojacy mogli poskładać nogi na zakładkę, trzymając kolana w kroczu kolegi naprzeciw (i z wzajemnością). Wady te są tym większe, że są związane z wyborem konkretnej wieży i konkretnego nośnika i nie pomoże na nie modernizacja – trzeba się będzie z nimi liczyć do końca eksploatacji wozów.
Kolejnym wozem pokazanym na targach był specjalny Land Rover Defender LR 130 Kajman, dzięki zmniejszeniu zamówienia na transportery Pandur II, Czechy zamówiły aż 79 samochodów tego typu. Warto zwrócić uwagę iż pewna ilość podobnych wozów, tyle że przygotowanych na bazie krótszej odmiany Defendera LR 110 była już używana (także w Afganistanie) przez 601. grupę sił specjalnych (601. skupina speciálních sil) i 43. batalion desantowy (43. výsadkový mechanizovaný prapor) – wóz w tej odmianie również można było zobaczyć na targach. Od pierwszego spojrzenia Defender sprawia wrażenie wozu dla sił specjalnych. W przedniej części pojazdu przed reflektorami zamontowano uchwyty na kanistry. Przesuwając się do przodu widzimy brak przedniej szyby częściowo zastąpionej płytą pancerną. Pewne elementy wozu posiadają płyty pancerne dające jakiś poziom ochrony jednak nie ma tu mowy o pełnej ochronie Level 1 według STANAG 4569. Samochód uzbrojony jest w dwa karabiny maszynowe, jeden to 7,62 mm karabin maszynowy PK (co ciekawe karabiny na wozach pokazanych na IDET były produkcji polskiej) obsługiwany przez żołnierza siedzącego obok kierowcy, drugi to 12,7 mm wielkokalibrowy karabin maszynowy DSzK (lub NSW) zamontowany na obrotnicy posadzonej na specjalnym stelażu. Za fotelami kierowcy i celowniczego znajduje się drugi rząd siedzeń z pomysłowym mechanizmem pozwalającym obracać je albo przodem do kierunku jazdy (jak w standardowym Land Roverze), albo bokiem do kierunku jazdy „na zewnątrz” (ustawienie stosowane np. w specjalnych HMMWV). Dalej znajduje się „przedział bojowy” zajęty przez obrotnice z wkm. Przy lufie wkm ustawionej ku przodowi pojazdu jej wylot znajduje się dokładnie nad głowami kierowcy i celowniczego km. W tylnej części pojazdu znajdują się kolejne 2 fotele, zaś na samym tyle pojazdu „na zderzaku” znajduje się kosz na wyposażenie, przy czym jego umiejscowienie jest o tyle nieszczęśliwe, że utrudnia w razie potrzeby szybkie opuszczenie pojazdu przez żołnierzy na tylnych fotelach. Pewnie zastrzeżenie budzi tu również typowo „specjalny” charakter pojazdu, tak prozaiczne cechy jak brak przedniej szyby, czy czegokolwiek co chroniło by żołnierzy przed warunkami atmosferycznymi sprawia że wozy będą dość uciążliwe dla swoich załóg podczas codziennej eksploatacji – wozy te zostały zakupione nie jako wąsko specjalizowane wyposażenie dla sił specjalnych ale jako etatowe wyposażenie dla całego batalionu lekkiej piechoty.
Innymi ciekawymi vozidlami które można było zobaczyć na IDET były zakupione na potrzeby kontyngentu w Afganistanie opancerzone wozy Dingo i LMV.
Cztery wozy KMW Dingo 2 zakupione zostały na potrzeby czeskiego zespołu rekonstrukcyjnego w Afganistanie działającego w prowincji Logar – wozy zostały odebrane 14 kwietnia 2008, 3 z nich dostarczono do Afganistanu (gdzie uzupełniały wypożyczone od USA HMMWV) – czwarty wóz pozostał w Czechach dla celów treningowych. W drugiej połowie 2008 zamówienie zostało rozszerzone o kolejnych 15 wozów. Pierwsze maszyny dostarczone zostały w konfiguracji dla 2+6 żołnierzy, kolejne w konfiguracji 2+4. Dingo wyposażone są w sterowany mechanicznie 7,62mm karabin maszynowy MG3, sterowanie „wieżą” przy użyciu korb przypomina obsługę wieży BRDM-2. Według stanu na Maj 2009 odebrano w sumie 6 pojazdów.
Pierwsze dwa samochody opancerzone LMV zamówione zostały dla Czeskich Sił Specjalnych operujących w Afganistanie, wozy dostarczone miały być 8 kwietnia 2008. LMV zamówione zostały w konfiguracji dla czteroosobowej załogi, uzbrojone w zdalnie sterowany moduł uzbrojenia Kongsberg Protector z 12,7 mm wkm M2. Również to zamówienie zostało rozszerzone o kolejnych 15 pojazdów (w Maju 2009 odebrane były jedynie 4 pojazdy z pierwszej partii, z czego jeden został poważnie uszkodzony w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego).
Jedną z ciekawszych ekspozycji była wystawa czeskiej Żandarmerii Wojskowej (Vojenská policie) która zdominowana była przez wyposażenie Útvar speciálních operací, bardziej znaną jako SOG (Special Operations Group). Operatorzy tej jednostki działali do końca 2008 roku w Afganistanie
Obok broni palnej takiej jak klony M4 produkcji Knights Armament Company, karabinu wyborowego 10,4mm CheyTac Intervention M-200 czy znanych FN Minimi czy HK MP5 zaprezentowano samochody używane przez jednostkę. Najmniejszym pojazdem był quad uzbrojony w 30mm granatnik automatyczny AGS-17 (duża siła ognia jak na tak mały pojazd). Obok zaprezentowano Zmodyfikowaną Toyote (wóz otrzymał symboliczne opancerzenie w postaci pancernej przedniej szyby i płyt stalowych w przednich drzwiach) uzbrojoną w granatnik AGS-17 oraz km PK (SOG używał w Afganistanie trzy tak przygotowane wozy). Największym pojazdem był guntrack na bazie ciężarówki Tatra uzbrojony w wkm NSW, granatnik automatyczny AGS-17 oraz rkm Minimi. Ciężarówka posiadała otwartą kabinę oraz lekkie opancerzenie ze wszystkich stron (SOG używał dwu takich wozów). O ile ta część wystawy należało bez zwątpienia do najciekawszych to zastrzeżenia może budzić publiczny pokaz jednostki specjalnej która z założenia powinna być otoczona tajemnicą. Pewnym usprawiedliwieniem może być chęć demonstracji sukcesów w momencie kryzysu jaki przechodzi jednostka (o którym oczywiście nikt nie chciał rozmawiać).
Ciekawą informacją krążącą po targach była zapowiedź wymiany broni palnej używanej w czeskich wojskach. Następcy nieco już archaicznych karabinków Sa vz. 58 i karabinów maszynowych Uk vz. 59 sfinansowani zostaną ze środków zaoszczędzonych w wyniku wstrzymania projektu voják 21. století. Za faworyta konkursu na karabin maszynowy typowana była strzelająca nabojem 7,62mm odmiana Minimi, zaś faworytem przetargu na karabinek z pewnością będzie czeski S605. Konstrukcja ta zaprezentowana została na stoisku Česká Zbrojovka obok nowego pistoletu CZ 75 P-07 Duty. Warto podkreślić, że następca poczciwego Samopal vzor 58 nie został jeszcze wybrany, w konkursie wezmą udział najlepsi z HK, FN czy Berettą na czele, tak więc nie jest wykluczone, że czekan nas tu niespodzianka.
Więcej zdjęć z targów.
środa, 13 maja 2009
IDET 2009 cz. III - systemy przeciwlotnicze
Na targach IDET 2009 ważną pozycję zajmowali producenci systemów przeciwlotniczych. Podkreślić należy, że oferowano kompleksowe rozwiązania, nie tylko pojedyncze systemy. Mogliśmy zobaczyć zarówno makiety najnowszych rozwiązań oferowanych przez światowych potentatów, jak i systemy obecnie w użyciu Armii Republiki Czeskiej.
Armia czeska wystawiła zmodernizowany system Kub z wymienionymi blokami elektroniki, zintegrowany ze zautomatyzowanym systemem dowodzenia OPL firmy Retia, bardzo podobnym do polskiej Łowczy-3, jak również wóz dowodzenia systemu. Oko cieszyła także Strzała-10M, produkowana na licencji w Czechach.
I tak, izraelski Rafael pokazał makiety rakiet Derby, Python 5 i Iron Dome, będące częściami kompleksowego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej oferowanego przez Rafaela. Ma się on składać z dwóch systemów przeciwlotniczych (Spyder-SR i MR) oraz dwóch przeciwrakietowych (Iron Dome i David's Sling) o różnym zasięgu, uzupełniających się wzajemnie. System Spyder-SR i -MR to naziemna aplikacja pocisków Derby i Python 5, w wypadku Spydera-MR dysponujących powiększonym zasięgiem (źródła internetowe mówią o zasięgu 35 km i maksymalnym pułapie rażenia 16 km). Iron Dome ma służyć do zestrzeliwania artyleryjskich pocisków rakietowych i moździerzowych, natomiast opracowany we współpracy z Raytheonem David's Sling - także taktycznych pocisków balistycznych oraz celów aerodynamicznych. Wszystkie te zestawy rakietowe cechuje jednolity system wykrywania i dowodzenia, co nadaje ofercie Rafaela bardzo pożądaną elastyczność.
Diehl BGT Defence oferuje dwie rakiety przeciwlotnicze krótkiego zasięgu naprowadzane na podczerwień - IRIS-T i LFK NG, które dzięki zastosowaniu najnowocześniejszych systemów elektronicznych znajdują się w klasie najnowszych pocisków oferowanych przez Raytheona i Rafaela, mając możliwość rażenia nie tylko samolotów i śmigłowców, ale także BSL i pocisków manewrujących, a także działania w warunkach silnych zakłóceń. Na targach IDET wystawione były obydwa te pociski.
Raytheon, we współpracy z Kongsbergiem, oferuje znane już dobrze systemy Patriot, SL-AMRAAM i Stinger. System Stinger ma już obecnie możliwość zwalczania bezpilotowych aparatów latających, co stawia go w światowej czołówce. System SL-AMRAAM, w tym w norweskiej aplikacji NASAMS II, będzie mógł używać także pocisków SL-AMRAAM-ER o parametrach podobnych do systemu Hawk, oraz AIM-9X Sidewinder, do zwalczania celów które nie wymagają użycia droższych pocisków naprowadzanych radarowo. Całość połączona jest systemem dowodzenia Kongsberga. System cechuje otwarta architektura - istnieje praktycznie pełna dowolność w tworzeniu kombinacji jego elementów, ograniczana jedynie technicznymi możliwościami poszczególnych elementów. Jak już wcześniej wspominałem, Rafael wraz z Raytheonem opracowuje system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy David's Sling, który będzie bardzo cennym uzupełnieniem dla sprawdzonego i skutecznego, ale bardzo drogiego Patriota. Nie jest tajemnicą, że mówiąc o Procy Dawida mam na myśli także Polskę...
Na koniec - perełka. Na targach IDET 2009 miała miejsce premiera pasywnego systemu wykrywania celów powietrznych i naziemnych firmy Era - Moving Beyond the Radar. System składa się z pewnej liczby odbiorników i jest w stanie lokalizować różne cele na dużych odległościach, używając do tego wszelkiego rodzaju emisji elektromagnetycznych - nie tylko fal emitowanych przez radiolokatory, ale także pokładowe środki łączności czy systemy nawigacyjne, a materiały reklamowe sugerują że jego dokładność może być porównywalna do klasycznych systemów radiolokacyjnych. System jest bardzo obiecujący, został zresztą uhonorowany nagrodą targów. Co ciekawe, większość zwiedzających przechodziła wobec niego obojętnie, patrząc tylko na to, czym "można strzelać". A gdzie, i do czego, zgodnie z powiedzeniem Kazimierza Pawlaka z pewnego filmu - "Ty strzelasz, do Ciebie strzelają - jeden huk!"
Autor: Kuba Palowski
Armia czeska wystawiła zmodernizowany system Kub z wymienionymi blokami elektroniki, zintegrowany ze zautomatyzowanym systemem dowodzenia OPL firmy Retia, bardzo podobnym do polskiej Łowczy-3, jak również wóz dowodzenia systemu. Oko cieszyła także Strzała-10M, produkowana na licencji w Czechach.
I tak, izraelski Rafael pokazał makiety rakiet Derby, Python 5 i Iron Dome, będące częściami kompleksowego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej oferowanego przez Rafaela. Ma się on składać z dwóch systemów przeciwlotniczych (Spyder-SR i MR) oraz dwóch przeciwrakietowych (Iron Dome i David's Sling) o różnym zasięgu, uzupełniających się wzajemnie. System Spyder-SR i -MR to naziemna aplikacja pocisków Derby i Python 5, w wypadku Spydera-MR dysponujących powiększonym zasięgiem (źródła internetowe mówią o zasięgu 35 km i maksymalnym pułapie rażenia 16 km). Iron Dome ma służyć do zestrzeliwania artyleryjskich pocisków rakietowych i moździerzowych, natomiast opracowany we współpracy z Raytheonem David's Sling - także taktycznych pocisków balistycznych oraz celów aerodynamicznych. Wszystkie te zestawy rakietowe cechuje jednolity system wykrywania i dowodzenia, co nadaje ofercie Rafaela bardzo pożądaną elastyczność.
Diehl BGT Defence oferuje dwie rakiety przeciwlotnicze krótkiego zasięgu naprowadzane na podczerwień - IRIS-T i LFK NG, które dzięki zastosowaniu najnowocześniejszych systemów elektronicznych znajdują się w klasie najnowszych pocisków oferowanych przez Raytheona i Rafaela, mając możliwość rażenia nie tylko samolotów i śmigłowców, ale także BSL i pocisków manewrujących, a także działania w warunkach silnych zakłóceń. Na targach IDET wystawione były obydwa te pociski.
Raytheon, we współpracy z Kongsbergiem, oferuje znane już dobrze systemy Patriot, SL-AMRAAM i Stinger. System Stinger ma już obecnie możliwość zwalczania bezpilotowych aparatów latających, co stawia go w światowej czołówce. System SL-AMRAAM, w tym w norweskiej aplikacji NASAMS II, będzie mógł używać także pocisków SL-AMRAAM-ER o parametrach podobnych do systemu Hawk, oraz AIM-9X Sidewinder, do zwalczania celów które nie wymagają użycia droższych pocisków naprowadzanych radarowo. Całość połączona jest systemem dowodzenia Kongsberga. System cechuje otwarta architektura - istnieje praktycznie pełna dowolność w tworzeniu kombinacji jego elementów, ograniczana jedynie technicznymi możliwościami poszczególnych elementów. Jak już wcześniej wspominałem, Rafael wraz z Raytheonem opracowuje system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy David's Sling, który będzie bardzo cennym uzupełnieniem dla sprawdzonego i skutecznego, ale bardzo drogiego Patriota. Nie jest tajemnicą, że mówiąc o Procy Dawida mam na myśli także Polskę...
Na koniec - perełka. Na targach IDET 2009 miała miejsce premiera pasywnego systemu wykrywania celów powietrznych i naziemnych firmy Era - Moving Beyond the Radar. System składa się z pewnej liczby odbiorników i jest w stanie lokalizować różne cele na dużych odległościach, używając do tego wszelkiego rodzaju emisji elektromagnetycznych - nie tylko fal emitowanych przez radiolokatory, ale także pokładowe środki łączności czy systemy nawigacyjne, a materiały reklamowe sugerują że jego dokładność może być porównywalna do klasycznych systemów radiolokacyjnych. System jest bardzo obiecujący, został zresztą uhonorowany nagrodą targów. Co ciekawe, większość zwiedzających przechodziła wobec niego obojętnie, patrząc tylko na to, czym "można strzelać". A gdzie, i do czego, zgodnie z powiedzeniem Kazimierza Pawlaka z pewnego filmu - "Ty strzelasz, do Ciebie strzelają - jeden huk!"
Autor: Kuba Palowski
IDET 2009 cz. II - wystawcy zagraniczni
Pierwszą rzeczą jaką zobaczyliśmy to oooogromny i naprawdę ładny kompleks wystawowy w Brnie. Zrobił on na nas ogromnie pozytywne wrażenie, obsługa która kazała nam obejść ten ogromny kompleks tam i z powrotem niestety zostawiła już nieco gorsze wrażenie. Pełni optymizmy weszliśmy do pierwszej hali wystawowej i przystąpiliśmy do zwiedzania by... ujrzeć ogromne kolejki (jak później ustaliłem po małym śledztwie) wycieczek z zakładów pracy.
Zagranicznych wystawców na targach niestety zbyt wielu nie było, na ciekawostki w stylu CV90120T czy S-92 nie było co liczyć, jednak i tak znalazło się kilka ciekawostek.
tradycyjnie na IDET Iveco posiadało jedno z najciekawszych stoisk. Pokazano koszmarnie brzydkiego Massifa, ciężarówkę 4x4 Iveco M170.33WM oraz LMV w dwu wersjach. Jednej zbliżonej do wozu zamówionego przez Czechy (skonfigurowana dla 4 żołnierzy, wyposażona w stanowisko Kongsberg Protector), drugiej w wersji bazowej z dwuosobową kabiną - z przeznaczeniem pod zabudowy. Najciekawszy był jednak nowy (pierwszy raz pokazany publicznie) pływający transporter opancerzony 8x8 SuperAV, na targach spekulowało się, że być może jest to propozycja dla włoskiej piechoty morskiej.
Na stoisku General Dynamics ELCS zobaczyć mogliśmy dobrze znanego Mowag Eagle IV, Mowag Duro III skonfigurowany jako transporter opancerzony piechoty oraz Steyr Pandur II w wariancie Czeskim. Zamieszanie z wozem skończyło się na redukcji zamówienia na Pandury do 107 sztuk z czego pierwszych 17 wozów (po niezbędnych poprawkach) ma być dostarczonych odbiorcy do końca roku. Co ciekawe niedaleko na stoisku VOP-026 pokazano niewykończony kadłub takiego właśnie Pandura.
Ciekawą pozycją była mała wystawa przemysłu słowackiego gdzie zaprezentowano zmodernizowaną wyrzutnię rakietową RM-70 Modular oraz transporter opancerzony Tatrapan w wersji wozu ewakuacji medycznej. Na stoisku BAE Systems można było zaś zobaczyć RG-32 Scout w konfiguracji słowackiej.
Na umieszczonym w niezbyt reprezentatywnym miejscu stoisku Renault mogliśmy obejrzeć kilka ciężarówek, a także Renault Sherpa, który zrobił na nas wrażenie swoimi wymiarami. Nieopodal znajdowało się stanowisko Mercedesa, znów mogliśmy obejrzeć ciężarówki w tym aktualną wersje Unimoga. Wśród opancerzonych wozów patrolowych obejrzeć można było ponad to Panhard VBL oraz Dingo.
Całości wystawy uzupełniali producenci broni palnej - standardowo pokazały się firmy takie jak FN Herstal, Heckler & Koch, Colt Canada czy Glock. Osobną kategorię wystawców stanowili przedstawiciele firm oferujących systemy obrony powietrznej ale o nich szerzej napisze M4A1.
Polecam galerie zdjęć z targów zrobionych przez Hatake.
sobota, 9 maja 2009
IDET 2009 cz. I - Czechy
Po pierwsze niestety z naszej relacji na żywo wyszły nici, hotspota w naszym hotelu miał awarię, a po targach zupełnie nie chciało się nam latać po mieście i szukać innego. Wybaczcie, mam nadzieje że relacja (pomimo, że przesunięta w czasie) wynagrodzi wam oczekiwanie.
Naszą wspólną podróż rozpoczęliśmy w Opolu do którego część z nas musiała dojechać we własnym zakresie (załogę stanowił Hatake, M4A1 i moja skromna osoba), szybka wymiana złotówek na korony i jesteśmy w trasie. Podróż do granicy minęła nam dość szybko (nawet pomijając wizytę na czyimś polu którą zafundował nam GPS) po jej przekroczeniu mieliśmy jednak pewien problem. Opresyjny charakter państwa Czeskiego zmusza kierowców nie tylko do płacenia ogromnego (jak u nas) podatku za w paliwie, ale również wykupienia winiety uprawniającej do podróżowania po drogach szybkiego ruchu i autostradach. Niestety tubylcy na słowo winieta robili dziwne miny nie bardzo rozumiejąc, dopiero Hatake jakimś cudem dowiedział się że "nalepku" to na "benzinku" (w sumie logiczne). No więc udaliśmy się na "benzinku" celem zakupu "nalepku" po czym przystąpiliśmy do dalszej podróży.
Podróżując przez Czechy z M4A1 podziwialiśmy piękne widoki rodem z Operation Flashpoint, Hatake za kierownicą podziwiał jakość czeskich dróg. Po drodze czekała nas jeszcze miła niespodzianka ponieważ zupełnie przypadkiem natrafiliśmy na VOP-026 Šternberk czyli zakłady remontowe odpowiedzialne za remonty i modernizacje mi. floty BWP oraz współprodukcję Pandurów. Do Brna dotarliśmy pod wieczór, zarezerwowane łóżko już czekało jednak spoczynek poprzedziliśmy spacerem po starej części Brna która nocą wyglądała napawdę pięknie. Spacer przedłużył się nam ponad to co planowaliśmy dlatego po powrocie od razu poszliśmy spać - jutro wielki dzień.
Naszą wspólną podróż rozpoczęliśmy w Opolu do którego część z nas musiała dojechać we własnym zakresie (załogę stanowił Hatake, M4A1 i moja skromna osoba), szybka wymiana złotówek na korony i jesteśmy w trasie. Podróż do granicy minęła nam dość szybko (nawet pomijając wizytę na czyimś polu którą zafundował nam GPS) po jej przekroczeniu mieliśmy jednak pewien problem. Opresyjny charakter państwa Czeskiego zmusza kierowców nie tylko do płacenia ogromnego (jak u nas) podatku za w paliwie, ale również wykupienia winiety uprawniającej do podróżowania po drogach szybkiego ruchu i autostradach. Niestety tubylcy na słowo winieta robili dziwne miny nie bardzo rozumiejąc, dopiero Hatake jakimś cudem dowiedział się że "nalepku" to na "benzinku" (w sumie logiczne). No więc udaliśmy się na "benzinku" celem zakupu "nalepku" po czym przystąpiliśmy do dalszej podróży.
Podróżując przez Czechy z M4A1 podziwialiśmy piękne widoki rodem z Operation Flashpoint, Hatake za kierownicą podziwiał jakość czeskich dróg. Po drodze czekała nas jeszcze miła niespodzianka ponieważ zupełnie przypadkiem natrafiliśmy na VOP-026 Šternberk czyli zakłady remontowe odpowiedzialne za remonty i modernizacje mi. floty BWP oraz współprodukcję Pandurów. Do Brna dotarliśmy pod wieczór, zarezerwowane łóżko już czekało jednak spoczynek poprzedziliśmy spacerem po starej części Brna która nocą wyglądała napawdę pięknie. Spacer przedłużył się nam ponad to co planowaliśmy dlatego po powrocie od razu poszliśmy spać - jutro wielki dzień.
poniedziałek, 4 maja 2009
Witaj świecie!
Witam, od jakiegoś czasu nosiłem się założeniem takiego miejsca gdzie swobodnie mógł bym komentować różnego rodzaju dziwa zachodzące w nie tylko naszym wojsku i różnego rodzaju środowiskach orbitujących w jego pobliżu. Wielkie otwarcie zostało przyspieszone (przez co musicie wybaczyć "tymczasowy" wygląd) przez wyjazd mój i Hatake na targi IDET w Brnie - z których, o ile opatrzność i darmowe hot spoty pozwolą postaramy się przedstawić relację "na gorąco". Tak więc zapraszam - i sprawdzajcie ten adres regularnie (kto używa może skorzystać z RSS), będzie warto.
Subskrybuj:
Posty (Atom)