niedziela, 28 listopada 2010

Czy Czołg Lekki jest czołgiem?

Targi MSPO 2008, lekki czołg CV90120T prezentowany na stoisku Bumaru obok PT-91E

MSPO 2010, koncepcja lekkiego czołgu żyje i ma się dobrze, premiera Andersa

Czołgi Leopard 2 przez cały okres eksploatacji zbierają niezwykle pozytywne opinie wszystkich któzy mieli okazję z nimi pracować. Niestety w polskim MON nie jest znana idea "Jeśli robisz coś dobrze, rób to dalej". Czołgi wstępnie wyselekcjonowane jako druga partia dla Polski trafiły do Chile.

Na łamach Gazety Wyborczej ukazał się niedawno artykuł poświęcony stanowi czołgów na wyposażeniu Wojska Polskiego. Napisany prostym językiem i bez zagłębiania się w szczegóły tekst pokazuje wiele prawdy, jednak autor nie uniknął błędu. W drugiej części pisze o nowym, polskim, lekkim czołgu. W sumie, czemu nie maiłby tego zrobić skoro twórcy Andersa robią, co mogą by właśnie w ten sposób przedstawić swój produkt.


Zagłębiając się jednak w temat, (czego trudno wymagać od mainstreamowego dziennikarza) należy jednak stwierdzić, że "Polski Lekki Czołg" oparty na "Wielozadaniowej Platformie Bojowej", nie jest czołgiem (ściślej tym co zazwyczaj mamy na myśli używając tego zwrotu - czołgiem podstawowym). Jest wozem wsparcia ogniowego. Przemawiają za tym zarówno kwestie techniczne, czyli konstrukcja wozu jak i planowany sposób jego użycia.



Podstawowa różnica pomiędzy WPB Anders a prawdziwymi czołgami to oferowany poziom ochrony załogi, który jest bezpośrednią pochodną masy wozu. Obecnie używane czołgi posiadają masę w okolicach 60 ton, podczas gdy planowana masa bojowa Andersa to 35 ton. Żadne zapewnienia o najnowocześniejszych technologiach pancerza czy aktywnych systemach samoobrony nie są w stanie zniwelować tej przepaści. Istotny jest również fakt, iż wszelkie nowoczesne, elektroniczne lub inne systemy mogące zwiększyć przeżywalność czołgu mogą z pełnym powodzeniem zostać zainstalowane zarówno na "nowym" Andersie, co na dotychczasowych typach czołgów dając im dokładnie te same przewagi, które ma Anders plus oczywiście coś, czego Anders nie ma - czołgowy pancerz. Dokładniej te kwestie omówiłem już w we wpisie o koncepcji Lekkiego Czołgu.


Drugą znaczącą kwestią jest planowany sposób użycia wozów. Według informacji na temat "Polskiej Wizji Przyszłego Pola Walki" planowana wizja sił zbrojnych miała składać się z następujących elementów:



  • dwu brygad pancernych wyposażonych w czołgi Leopard 2

  • trzech brygad zmechanizowanych opartych na uniwersalnej platformie gąsiennicowej

  • trzech brygad zmechanizowanych wyposażonych w KTO Rosomak

  • dwu brygad aeromobilnych


W ramach realizacji tej "koncepcji" MON kontynuuje zakupy KTO Rosomak - obecnie podstawowego wyposażenia kontyngentu wojskowego w Afganistanie, a także podjęto próbę przejęcia kolejnej partii czołgów Leopard 2. Niestety, choć rozmowy ze stroną niemiecką były w zaawansowanym stadium (mi. wyselekcjonowane zostały konkretne egzemplarze wozów, które trafić miały do Polski) z przejęcia zrezygnowano. Zdecydowała "polityka" oraz naciski ze strony części polskiego przemysłu zbrojeniowego. Niedoszłe polskie czołgi trafiły do Chile.


Innym aspektem tego planu jest zainteresowanie Wojska Polskiego nowym podwoziem gąsiennicowym mogącym być bazą dla rodziny wozów. Według planów nowy wóz maił być podstawą wyposażenia batalionów zmechanizowanych opartych głównie o bojowe wozy piechoty uzupełnione wozami wsparcia ogniowego. Jest to zupełnie odmienna koncepcja od doktryn użycia prawdziwych czołgów. Na sytuację dynamicznie zareagował mający brytyjskie korzenie koncern BAE Systems, który aktywnie promował w Polsce swój "lekki czołg" tj. wóz CV90120T pokazany po raz pierwszy w Polsce na kieleckim MSPO w 2007 roku (a także w 2008 i 2009), krótko po pierwszym pokazie w 2007 odbyły się również testy poligonowe wozu, porównywany był z PT-91E). Reakcją polskiego przemysłu było opracowanie Andersa, polskiego odpowiednika CV90 i odpowiedzi na koncepcje MON opierającą się mi. o "lekki czołg" czy bardziej poprawnie wóz wsparcia ogniowego.


Co tak naprawdę jest tu problemem? Wszystko wskazuje na to, iż w dłuższej perspektywie Wojska Lądowe pozostaną z jedną brygadą wyposażoną w jedynie ok setki czołgów (10. BKPanc ze Świętoszowa) – miejmy nadzieję zmodernizowanych wozów Leopard 2. Wozy PT-91 Twardy pozostaną w służbie jeszcze jakiś czas, planowane są remonty oraz modernizacja SKO. Wozy tego typu (wliczając rezerwę oraz wozy do szkolenia dla CSWL) pozwolą uzbroić 3 bataliony czołgów – najprawdopodobniej w trzech brygadach zmechanizowanych. Obecnie czołgi PT-91 Twardy używane są przez 1.WBPanc z Wesołej, 2. BZL ze Złocieńca oraz 34. BKPanc z Żagania. W dłuższej perspektywie spodziewać się można, że właśnie te jednostki wymienią obecne uzbrojenie tj. czołgi PT-91 i wozy bojowe BWP-1 na wozy oparte na WPB Anders, zaś „lekki czołg” zastąpi PT-91 Twardy (przy wycofaniu T-72 bez następcy). Oczywiście owe działania przedstawiane będą w ten sposób, że w żadnym przypadku „czołg lekki” nie zastępuje czołgów podstawowych. Głównym argumentem będzie tu zmiana struktur – obecnie brygada zmechanizowana zbudowana jest z dwu batalionów piechoty zmechanizowanej oraz jednego batalionu czołgów, po zmianach brygada będzie posiadać trzy bataliony piechoty zmechanizowanej (podobnie jak brygady wyposażone w KTO Rosomak) z pewną ilością wozów wsparcia ogniowego w ramach struktury batalionu. Tak więc „czołg lekki”, czyli wóz wsparcia ogniowego nie zastąpi czołgów podstawowych bezpośrednio.


Sytuację dodatkowo komplikują wypowiedzi ludzi, których ktoś mógłby pomylić z ekspertami w tonie: „Wojny i tak nie będzie, po co przepłacać, a taki Anders Wojsku Polskiemu zupełnie wystarczy”. Tylko, jeśli przyjmiemy taki tok myślenia to, po co nam w ogóle wojsko? Wystarczy zostawić batalion reprezentacyjny, eskadrę przewozu VIPów i grupę pokazową na Iskrach – a resztę całkowicie zlikwidować. Na pewno będzie taniej.

czwartek, 18 listopada 2010

Przyszłe uzbrojenie strzeleckie Wojska Polskiego

Pod tym adresem zaprezentowano relację z III Konferencji Dni Przemysłu. Przedstawiciel WAT zaprezentował wizję przyszłego systemu uzbrojenia strzeleckiego. Bardzo ciekawe są to wnioski.


Pistolet

Żandarmi trenujący z pistoletami Glock-17


Pierwsza dobra wiadomość to przerwanie zakupów pistoletu Wist, który niestety nie znalazł uznania i co ważniejsze nie zdobył zaufania użytkowników. Dotychczasowe pistolety będą remontowane i modernizowane (mi. nowy szkielet z szyną uniwersalną), jednak zakupów nowych egzemplarzy nie będzie. Rozwiązaniem przejściowym ma tu być wariant pistoletu P99. Przypuszczam, że lepszym rozwiązaniem był by używany już w siłach zbrojnych (mi. podstawowy pistolet w Żandarmerii Wojskowej) pistolet Glock-17. Przy odpowiednio dużym, rozłożonym na lata zamówieniu zapewne możliwy był by montaż lub nawet częściowa koprodukcja w Polsce (tak jak to ma miejsce w przypadku Walthera P99). Opracowywanie nowej konstrukcji rozpocząć się ma po 2011.

Karabinek

Struktura amerykańskiej drużyny piechoty. Dowódca drużyny ma do dyspozycji dwie jednakowe sekcje, w każdej z nich wystepuje dowódca sekcji (uzbrojony w karabinek), strzelec (karabinek), grenedier (karabinek-granatnik oraz opcjonalnie jednorazowy granatnik ppanc) oraz strzelec automatyczny (karabinek maszynowy).


Podstawą uzbrojenia polskiego żołnierza stanie się oczywiście nowy karabinek powstały w ramach systemu MSBS. Wciąż nie zdecydowano, jaki układ ma mieć broń - bezkolbowy, bądź klasyczny. Wydaje się, że pierwszy niesie więcej zalet, choć nie jestem praktykiem to za największa widzę zupełnie inne niż w karabinkach klasycznych rozłożenie masy – bezkolbowiec w dużo mniejszym stopni ciąży na lufę. Ten niekorzystny efekt pogłębia się, gdy karabinek wyposażony jest w laserowy podświetlacz celu lub granatnik podwieszany. Pamiętać należy, że opracowanie udanej, ergonomicznej i posiadającej taką samą obsługę dla strzelców prawo i lewo ręcznych konstrukcji w układzie bezkolbowym jest znacznie trudniejsze niż opracowanie odpowiednika w układzie klasycznym.

Zdecydowanie jednak na krytykę zasługuje pomysł rozwiązania mieszanego tj. przyjęcia obu wariantów karabinka – klasycznego dla zastąpienia karabinków Beryl i bezkolbowego dla zastąpienia subkarabinków Mini-Beryl oraz pistoletów maszynowych Glauberyt. Również układ zakładający wspólną (wymienną) komorę zamkową dla karabinka klasycznego i bezkolbowca jest błędem. Prowadzi on do niepotrzebnej komplikacji konstrukcji. Tendencje w konstrukcji broni palnej prowadzą do minimalizacji ilości elementów, na jakie można rozłożyć broń. Oczywiście nie ma przeszkód by karabinek bezkolbowy i klasyczny opracowane zostały w ramach jednego projektu i np. posiadały podobną konstrukcję zespołu ruchomego, jednak zdrowy rozsądek powinien chronić nas przed przesadą w unifikacji obu konstrukcji.

Karabinek wyposażony ma być w skonstruowany w ramach systemu granatnik podwieszany (opracowany specjalnie dla karabinka). Jest to dobry ruch, który powinien pozwolić na maksymalnie ergonomiczne połączenie systemów uzbrojenia.

Element, o którym konstruktorzy nie pomyśleli to dostarczenie karabinka w zestawie z odpowiednim celownikiem. Oczywiście zestaw uniwersalnych szyn montażowych pozwala na instalację dowolnego wyposażenia, jednak w wielu armiach karabinek standardowo dostarczany jest z jakiegoś typu optyką (np. niemiecki karabinek G36 posiada wbudowaną optykę o powiększeniu 1,5x, natomiast szwedzki karabinek. AK5C standardowo wyposażony jest w celownik kolimatorowy Aimpoint). Opracowanie wraz z karabinkiem dedykowanej optyki mogłoby pozwolić na zastosowanie unikalnych rozwiązań. Ciekawa wydaje się koncepcja zasilania celowników elektrooptycznych (kolimatorowych bądź holograficznych) z baterii umieszczonej w karabinku – co prowadzi do zmniejszenia masy i wymiarów broni.. W takim wypadku bateria umieszczona może być w korzystnym z uwagi na rozłożenie mas miejscu jak kolba czy chwyt pistoletowy.

Broń wyborowa

7,62mm karabin wyborowy M110 swoim wygladem przypomina standardowy karabinek piechoty - M16


Kolejną dobrą wiadomością jest rozważane opracowanie na bazie MSBS samopowtarzalnej broni wyborowej zarówno kalibru 5,56mm jak i 7,62mm. Strzelcy precyzyjni często zmuszeni są występować w różnych rolach – część zadań może wiązać się z typowymi Snajperskimi zadaniami wymagającego jednego precyzyjnego strzału, (w których świetnie spisywać się mogą używane karabiny Sako TRG), a inne zadania wiązać się mogą z wspieraniem piechoty gdzie mniej precyzyjny, ale bardziej nadający się do działań taktycznych karabin będzie idealnym narzędziem (częste są uwagi strzelców, że karabin taki jak Sako nie nadaje się na taktykę). Dodatkową zaletą w takim wypadku jest konstrukcja karabinu wyborowego oparta na podstawowym karabinku piechoty, co nie wyróżnia strzelca wyborowego (w podobny sposób jak karabin M110 nie odróżnia się na pierwszy rzut oka od standardowego M16).

Rozwijane będą oczywiście również inne konstrukcje. Po opracowaniu wielkokalibrowego Tora, dublującego parametry fińskiego TRG Bora 7,62, przyszedł czas na kolejne konstrukcje. O ile Bor w kalibrze 8,6mm nie dziwi (Bor w tym kalibrze był planowany od początku swojego rozwoju, choć strzelcy wojskowi zapewne woleliby Sako TRG-42) to konstruowanie karabinu samopowtarzalnego tego kalibru może i jest ciekawe, ale nie ma nic wspólnego z potrzebami wojska.

Broń maszynowa

7,62mm karabin maszynowy Vector SS i 5,56mm karabinek maszynowy Vector Mini-SS, istnieje możliwośc konwersji jednej broni do drugiej


Kolejnym aspektem jest broń wsparcia drużyny czy plutonu. Podkreślić należy, wszelkie dywagacje na ten temat powinny być ściśle powiązane z przedstawieniem struktur, w jakich żołnierze uzbrojeni w tego typu konstrukcję powinni działać. W Polsce wciąż używana jest struktura drużyny oparta o drużynę zmechanizowaną wozu BWP-1 (w tym wypadku liczba uzbrojenia a nawet rozmieszczenie desantu podyktowane jest konstrukcją otworów strzelniczych na wozie, otwór dla strzelca km PK jest inny niż dla strzelców kbk AK) z jednym km kalibru 7,62mm w drużynie oraz jednolitą strukturą drużyn w plutonie. Dla przykładu w USA każda drużyna posiada dwa km kalibru 5,56mm, zaś w plutonie jedna z drużyn jest drużyna wsparcia wyposażona w dwa km 7,62mm (oraz dwie wyrzutnie ppk Javelin). Jaka powinna być przyszła Polska struktura? Trudno powiedzieć, jednak powinno być w niej miejsce zarówno dla broni kalibru 5,56 jak i 7,62mm. Ciekawą drogą wydaje się być rozwiązanie zastosowane w konstrukcji z RPA. 7,62mm karabin maszynowy Vector SS może zostać skonwertowany do konfiguracji Vector Mini-SS strzelającej pociskiem kalibru 5,56mm. Rozwiniecie UKM-2000 do konstrukcji mogącej być adaptowaną do różnych kalibrów na pewno było by ciekawym rozwiązaniem pozwalającym na łatwą adaptację broni przez strzelca sytuacji.

W dziale karabinów ciężkich karabin NSW Utios ma w pełni zostać dostosowanym do amunicji 12,7x99mm. Dotychczas konstrukcja znana, jako WKM-B (w wojsku określana po prostu, jako NSW do amunicji NATOwskiej) dostosowana była jedynie do nowego naboju, jednak nie do nowej taśmy amunicyjnej. Adaptacja jest raczej prowizoryczna. Przy dalszym dopracowywaniu karabinu może warto pomyśleć również o lustrzanym odbiciu karabinu, tak by był on zasilany w amunicję tak jak już mocno przestarzały, jednak wciąż popularny M2HB. Rozwiązanie takie znacznie ułatwiłoby zastosowanie karabinu w zagranicznych zdalnie sterowanych modułach uzbrojenia.

Wspomnieć należy również o ręcznym 30mm granatniku automatycznym na amunicję programowalną, ciekawy projekt jednak by go ocenić należy zobaczyć jak się rozwinie.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Nowy artykuł: KAI T -50 Golden Eagle




Siły Powietrzne Republiki Korei przez lata budowały swój potencjał. W drugiej połowie lat 80-tych podstawą wyposażenia lotnictwa Republiki Korei Południowej były ciężkie samoloty myśliwsko-bombowe F-4 Phantom II (zakupiono 66 maszyn wersji F-4D i 103 wersji F-4E) oraz lekkie samoloty myśliwskie F-5A/B Freedom Fighter i F-5E/F Tiger. System szkolenia na samoloty tego typu oparty był o amerykańskie samoloty szkolne T-33A Shooting Star i T-37C Tweety Bird. Szkolenie oparte o te maszyny z powodzeniem funkcjonowało do czasu wprowadzenia nowoczesnych samolotów F-16 Fighting Falcon. Pierwsze 40 samolotów block 32 (30 jednomiejscowych F-16C i 10 dwumiejscowych F-16D) wprowadzono na uzbrojenie w latach 1986-1992. Kolejne 120 maszyn reprezentujących bardziej zaawansowany standard block 52 wprowadzone zostało na uzbrojenie w latach 1992-2000 (80 F-16C i 40 F-16D), większość samolotów tej wersji została złożona bądź wyprodukowana w Korei w ramach udzielonej przez amerykańskiego producenta, czyli firmy General Dynamics, licencji. Wprowadzenie bardziej zaawansowanych samolotów wyposażonych w zaawansowane wyposażenie kokpitu, nowoczesne radary czy dwuprzepływowe silniki wymusiło dostosowanie systemu szkolenia lotniczego. Przejściowym rozwiązaniem był zakup w 1992 roku 20 samolotów Hawk Mk 67 (zastąpiły one samoloty T-33 Shooting Star) oraz przesunięcia części samolotów F-5 z zadań bojowych do wsparcia szkolenia lotniczego (użycie F-5 w szkoleniu pozwoliło między innymi na prowadzenie szkolenia z użyciem środków bojowych).

Więcej...

czwartek, 4 listopada 2010

Obok prawie czołgu, samolot prawie bojowy

Uzbrojony samolot szkolny, lek na problemy polskiego lotnictwa?


3 listopada wpłynęły propozycje w przetargu na Zintegrowany System Szkolenia Personelu Lotniczego SZ RP (poziom LIFT). Opublikowane w wakacje wymagania posunięte są do poziomu absurdu. Samolot szkolny ma mieć niektóre zdolności bojowe większe, niż posiadają polskie F-16 (np. pojawił się zapis o preferowaniu konstrukcji wyposażonej w radar ze skanowaniem fazowym, podczas gdy F-16 posiadają radar klasyczny, z anteną szczelinową). Dziwi również fakt, iż wymagania techniczne wydają się być napisane w sposób wprost preferujący koreański samolot T-50. Propozycja zakładów KAI, samolot T-50P nie będzie jednak oparta na koreańskim samolocie szkolnym T-50, nie będzie oparta nawet na jego szkolno-bojowej wersji TA-50. Propozycja dla Polski opiera się o dopiero konstruowany samolot FA-50, który przez koreańskie siły powietrzne bynajmniej nie jest traktowany jak maszyna szkolna, lecz bojowa – mająca zastąpić obecnie używane samoloty F-5 Tiger.

Czy w takim razie nie powinniśmy się cieszyć? Nie! Samolot FA-50 projektowany jest według koreańskich wymagań, gdzie głównym przeciwnikiem jest przestarzałe lotnictwo Korei Północnej, a w drugiej kolejności lotnictwo Chin. FA-50 będzie w stanie dorównać chińskim konstrukcjom takim jak wersje J-7 (kopie MiG-21), FC-1 czy nawet J-10 (Lavi). Jednak w Europie sytuację mamy zupełnie odmienną i kupowanie samolotów o dyskusyjnej wartości bojowej sensu nie ma. Państwa Europejskie wyposażają swoje siły powietrzne w samoloty generacji 4+ (Rafale, Typhoon, Gripen), a wkrótce również samolot 5 generacji - F-35 Lightening II. Rosja wycofuje ze służby samoloty MiG-29 pozostawiając jedynie ciężkie Su-27 (część zmodernizowana do standardu Su-27SM) oraz jego rozwinięcia takie jak Su-34 i Su-35, a w dalszej perspektywie oprze się o samolot Suchoj T-50 (PAK FA).

Łyżkowidelec – można go używać, jako łyżkę i jako widelec, jednak żadnego z tych dwu zadań nie wykonuje dobrze


W takim otoczeniu „bojowy” T-50P będzie jedynie kosztowną ekstrawagancją bez większej wartości bojowej. Pamiętać należy, że dodatkowe systemy samolotu FA-50 (T-50P) względem prostego T-50 (w konfiguracji koreańskiej) będą wymagały zatrudnienia dodatkowych osób do obsługi, kosztownego serwisu no i oczywiście dodatkowych środków na zakup. Uważam się za miłośnika samolotu T-50, a zmuszony jestem go kategorycznie krytykować. FA-50 (T-50P) to nie jest samolot szkolny, lecz bojowy zbliżający się możliwościami do Gripena! Po raz kolejny polscy decydenci zamiast pójść utartymi szlakami wysili się na oryginalne rozwiązanie, nie robiąc sobie nic z faktu, że jest ono wbrew elementarnej logice. Decyzje te odczytywać należy, jako kolejny, śmiały krok ku armii paradnej, nie bojowej.

Szkolenie lotnicze traktowanej jest, jako niezbędny i pochłaniający wiele uwagi etap, jednak wszędzie na świecie dominuje podejście polegające na za wszelką cenę minimalizowaniu jego kosztów – by móc więcej środków przeznaczyć na to, co jest naprawdę ważne - samoloty bojowe. Prawdopodobnie dowództwo sił powietrznych nie zdaje sobie sprawy, iż podcina gałąź, na której siedzi, im. więcej środków zostanie wydanych na samolot szkolny, który i tak będzie jedynie namiastką prawdziwej maszyny bojowej (w podobny sposób jak „czołg lekki” jest namiastką czołgu podstawowego), tym mniej środków będzie dostępnych na tak potrzebne siłom powietrznym kolejne samoloty bojowe.

Szczęściem w nieszczęściu może być fakt, iż wymagania przetargu jak zwykle wysoko premiują cenę, więc być może zwycięży jeszcze rozsądek (choć należy pamiętać, że w przetargu na bsl gdzie głównym kryterium była cena już tak różowo nie było).