Na łamach Gazety Wyborczej ukazał się niedawno artykuł poświęcony stanowi czołgów na wyposażeniu Wojska Polskiego. Napisany prostym językiem i bez zagłębiania się w szczegóły tekst pokazuje wiele prawdy, jednak autor nie uniknął błędu. W drugiej części pisze o nowym, polskim, lekkim czołgu. W sumie, czemu nie maiłby tego zrobić skoro twórcy Andersa robią, co mogą by właśnie w ten sposób przedstawić swój produkt.
Zagłębiając się jednak w temat, (czego trudno wymagać od mainstreamowego dziennikarza) należy jednak stwierdzić, że "Polski Lekki Czołg" oparty na "Wielozadaniowej Platformie Bojowej", nie jest czołgiem (ściślej tym co zazwyczaj mamy na myśli używając tego zwrotu - czołgiem podstawowym). Jest wozem wsparcia ogniowego. Przemawiają za tym zarówno kwestie techniczne, czyli konstrukcja wozu jak i planowany sposób jego użycia.
Podstawowa różnica pomiędzy WPB Anders a prawdziwymi czołgami to oferowany poziom ochrony załogi, który jest bezpośrednią pochodną masy wozu. Obecnie używane czołgi posiadają masę w okolicach 60 ton, podczas gdy planowana masa bojowa Andersa to 35 ton. Żadne zapewnienia o najnowocześniejszych technologiach pancerza czy aktywnych systemach samoobrony nie są w stanie zniwelować tej przepaści. Istotny jest również fakt, iż wszelkie nowoczesne, elektroniczne lub inne systemy mogące zwiększyć przeżywalność czołgu mogą z pełnym powodzeniem zostać zainstalowane zarówno na "nowym" Andersie, co na dotychczasowych typach czołgów dając im dokładnie te same przewagi, które ma Anders plus oczywiście coś, czego Anders nie ma - czołgowy pancerz. Dokładniej te kwestie omówiłem już w we wpisie o koncepcji Lekkiego Czołgu.
Drugą znaczącą kwestią jest planowany sposób użycia wozów. Według informacji na temat "Polskiej Wizji Przyszłego Pola Walki" planowana wizja sił zbrojnych miała składać się z następujących elementów:
- dwu brygad pancernych wyposażonych w czołgi Leopard 2
- trzech brygad zmechanizowanych opartych na uniwersalnej platformie gąsiennicowej
- trzech brygad zmechanizowanych wyposażonych w KTO Rosomak
- dwu brygad aeromobilnych
W ramach realizacji tej "koncepcji" MON kontynuuje zakupy KTO Rosomak - obecnie podstawowego wyposażenia kontyngentu wojskowego w Afganistanie, a także podjęto próbę przejęcia kolejnej partii czołgów Leopard 2. Niestety, choć rozmowy ze stroną niemiecką były w zaawansowanym stadium (mi. wyselekcjonowane zostały konkretne egzemplarze wozów, które trafić miały do Polski) z przejęcia zrezygnowano. Zdecydowała "polityka" oraz naciski ze strony części polskiego przemysłu zbrojeniowego. Niedoszłe polskie czołgi trafiły do Chile.
Innym aspektem tego planu jest zainteresowanie Wojska Polskiego nowym podwoziem gąsiennicowym mogącym być bazą dla rodziny wozów. Według planów nowy wóz maił być podstawą wyposażenia batalionów zmechanizowanych opartych głównie o bojowe wozy piechoty uzupełnione wozami wsparcia ogniowego. Jest to zupełnie odmienna koncepcja od doktryn użycia prawdziwych czołgów. Na sytuację dynamicznie zareagował mający brytyjskie korzenie koncern BAE Systems, który aktywnie promował w Polsce swój "lekki czołg" tj. wóz CV90120T pokazany po raz pierwszy w Polsce na kieleckim MSPO w 2007 roku (a także w 2008 i 2009), krótko po pierwszym pokazie w 2007 odbyły się również testy poligonowe wozu, porównywany był z PT-91E). Reakcją polskiego przemysłu było opracowanie Andersa, polskiego odpowiednika CV90 i odpowiedzi na koncepcje MON opierającą się mi. o "lekki czołg" czy bardziej poprawnie wóz wsparcia ogniowego.
Co tak naprawdę jest tu problemem? Wszystko wskazuje na to, iż w dłuższej perspektywie Wojska Lądowe pozostaną z jedną brygadą wyposażoną w jedynie ok setki czołgów (10. BKPanc ze Świętoszowa) – miejmy nadzieję zmodernizowanych wozów Leopard 2. Wozy PT-91 Twardy pozostaną w służbie jeszcze jakiś czas, planowane są remonty oraz modernizacja SKO. Wozy tego typu (wliczając rezerwę oraz wozy do szkolenia dla CSWL) pozwolą uzbroić 3 bataliony czołgów – najprawdopodobniej w trzech brygadach zmechanizowanych. Obecnie czołgi PT-91 Twardy używane są przez 1.WBPanc z Wesołej, 2. BZL ze Złocieńca oraz 34. BKPanc z Żagania. W dłuższej perspektywie spodziewać się można, że właśnie te jednostki wymienią obecne uzbrojenie tj. czołgi PT-91 i wozy bojowe BWP-1 na wozy oparte na WPB Anders, zaś „lekki czołg” zastąpi PT-91 Twardy (przy wycofaniu T-72 bez następcy). Oczywiście owe działania przedstawiane będą w ten sposób, że w żadnym przypadku „czołg lekki” nie zastępuje czołgów podstawowych. Głównym argumentem będzie tu zmiana struktur – obecnie brygada zmechanizowana zbudowana jest z dwu batalionów piechoty zmechanizowanej oraz jednego batalionu czołgów, po zmianach brygada będzie posiadać trzy bataliony piechoty zmechanizowanej (podobnie jak brygady wyposażone w KTO Rosomak) z pewną ilością wozów wsparcia ogniowego w ramach struktury batalionu. Tak więc „czołg lekki”, czyli wóz wsparcia ogniowego nie zastąpi czołgów podstawowych bezpośrednio.
Sytuację dodatkowo komplikują wypowiedzi ludzi, których ktoś mógłby pomylić z ekspertami w tonie: „Wojny i tak nie będzie, po co przepłacać, a taki Anders Wojsku Polskiemu zupełnie wystarczy”. Tylko, jeśli przyjmiemy taki tok myślenia to, po co nam w ogóle wojsko? Wystarczy zostawić batalion reprezentacyjny, eskadrę przewozu VIPów i grupę pokazową na Iskrach – a resztę całkowicie zlikwidować. Na pewno będzie taniej.