Międzynarodowy komitet MAK (międzynarodowa bo obok Rosjan znaleźć możemy tam specjalistów z Azerbejdżanu Kazachstanu czy Kirgistanu) zakończyła swoje prace. Znając historię i dokonania komitetu (z którymi można się zapoznać tu) wyniki są takie jak można się było spodziewać, w zasadzie nie ma o czym pisać (gdyby ktoś chciał jednak poczytać to może to zrobić tu lub tu).
Naczelnym błędem strony Polskiej jest zgoda na zastosowanie się w tym przypadku do konwencji chicagowskiej która dotyczy samolotów i przepisów w ruchu cywilnym i absolutnie nie miała zastosowania w tym przypadku! Odpowiedzialność za tą sytuację ponoszą politycy na czele z ministrem obrony narodowej oraz premierem (który zgodził się by w 2009 roku oszczędności budżetowe odbyły się w pierwszej kolejności kosztem wojska co skutkowało drastycznym zmniejszeniem ilości środków na szkolenia, w tym lotnicze). Minister odpowiada również za to iż nic nie zrobiono aby wyciągnąć wnioski z wczęnisjzej karastrofy C-295M oraz za zgodę na przejęcie postępowania przez MAK.
Mniej więcej pół roku przed tragedią prezydenckiego Tu-154 podczas Air Show 2009 w Radomiu rozbił się białoruski samolot Su-27UBM, Białorusini od początku przejęli postępowanie jak i wszelkie dowody w sprawie. Da się inaczej!
Drugi zarzut jaki mam skierowany jest już ściśle w stronę polskich wojskowych. 23 stycznia 2008 katastrofie uległ samolot C-295M numer 019. Z katastrofy tej nie wyciągnięto absolutnie żadnych wniosków co pośrednio doprowadziło do katastrofy 10 kwietnia 2010 gdy rozbił się Tu-154M numer 101. Obie katastrofy łączy bardzo wiele. Raport MAK oraz czołowi polscy politycy z premierem i ministrem obrony narodowej na czele przyjmują wygodną wersję iż ludzie odpowiedzialni za katastrofę zginęli w niej więc cisza nad tymi trumnami. Nie jest to prawda.
Za obie katastrofy zarówno C-295M jak Tu-154M oraz innych samolotów odpowiada system szkolenia lotniczego który wyszkolił pilotów oraz struktury w jakich działali. Nie tak dawno utworzone zostało 4. Skrzydło Lotnictwa Szkolnego (dowodzone przez generała) w ramach którego działają dwie Bazy Lotnicze (w Dęblinie i Radomiu) oraz jako oddzielne ciało działa WSOSP w Dęblinie której rektor również jest generałem. By było śmieszniej szkoła ta niedawno obchodziła swoje 85lecie (liczone w sposób dość ciekawy) i ostro promowała zakup nowych samolotów szkolnych "dla Dęblina". Oczywiście nikt się nawet nie zająkną że to ta szkoła wyszkoliła pilotów z tragicznego lotu w którym zginął zwierzchnik sił zbrojnych oraz dowódcy wszystkich czterech rodzajów wojsk, dowództwa operacyjnego i sztabu generalnego. Jeszcze ciekawiej wyglądają wymagania na ów samolot ponieważ realnie ma to być maszyna quasi bojowa, pewnymi elementami wyposażenia wyprzedzająca nawet polskie F-16.
W Siłach Powietrznych wciąż funkcjonują liczne patologie z rozdmuchanymi strukturami z odpowiednią ilością wysokich stanowisk, jednostki zwłaszcza niewielkie funkcjonują jako zamknięte królestwa. 36 pułk jest na tym tle wyjątkowo ciekawą jednostką ponieważ od lat omijają go wszelkie reformy struktur. Jak długo decydenci nie będą posiadali umiejętności rozumienia związków przyczynowo-skutkowych, tak długo będziemy mieli do czynienia z kolejnymi tragicznymi katastrofami.
Link o katastrofie.
Przetłumaczony raport MAK.
System to wygodne słowo a co mówia nam stenogramy z wieży....your comments please!
OdpowiedzUsuńŻe mieli tam burdel.
OdpowiedzUsuń