środa, 2 maja 2012

Uzbrojenie osobiste żołnierzy

W ostatnim czasie rozgorzała dyskusja na temat uzbrojenia osobistego żołnierzy, kto powinien mieć, jaki karabinek, komu przysługiwać winien pistolet. Ciekawą prawidłowością, którą zauważyłem jest fakt, iż nie wprowadza się rozróżnienia na żołnierzy liniowych, czyli piechoty (zmechanizowanej, aeromobilne, górskiej) oraz obsługi sprzętu, broni zespołowej czy pododdziałów tyłowych.

Dla żołnierza piechoty, dla którego walka ogniowa przy użyciu karabinka jest podstawowym zadaniem, natomiast dla pozostałych żołnierzy ich podstawowym zadaniem jest, co innego(obsługa broni zespołowej, kierowanie pojazdem itd.), karabinek wykorzystywany jest przez nich w sytuacjach awaryjnych. Różny sposób użycia definiuje różne wymagania pod kątem broni.

Broń żołnierza piechoty, szturmana – podstawowy karabinek widzę, jako konstrukcje w układzie klasycznym z lufa długości ok. 16 cali. Lufa powinna mieć gruby profil, dający większa pojemność cieplną i zmniejszający negatywny efekt pogarszania się celności broni w miarę nagrzewania się lufy. W ostatnim czasie wojska Niemieckie zaobserwowały taką prawidłowość na karabinkach G36.

Broń dla oddziałów pomocniczych, specjalistów może posiadać krótszą lufę (aczkolwiek uważam, że dłuższą niż w Mini-Berylu, gdzie ma ona 9,25 cala) ok. 13-14 cali, o cieńszym (lżejszym) profilu i bezwzględnie z kolba składaną.

W karabinkach Bery i Mini-Beryl wz. 96C wprowadzono nową, nieskładaną kolbę. O ile w przypadku długiej broni jest to postepowanie do zaakceptowania – przyjmuję argumentację, iż w sytuacjach bojowych karabinek i tak cały czas posiada kolbę w pozycji rozłożonej. Zupełnie inaczej wygląda sprawa jednak z Mini-Berylami, które otrzymali mi. kierowcy Rosomaków, którzy mieli problem ze zmieszczeniem broni w ciasnym przedziale kierowania (starszy Mini-Beryl z kolba składana sprawiał mniej problemów w tym zakresie).

Nie wolno również zapominać wyposażeniu broni w celowniki kolimatorowe lub holograficzne, które w znaczny sposób ułatwiają celowanie, zwiększając skuteczności broni, także w rękach słabo przeszkolonego strzelca. Broń i celownik powinna stanowić zestaw, wydawany żołnierzom. W pierwszej kolejności celowniki powinny trafić do żołnierzy szturmowych wraz z karabinkiem w wersji dłuższej, a docelowo na wszystkie karabinki.

Przypomnieć można, że podobny do proponowanego podział wprowadzono w Wielkiej Brytanii, żołnierzom piechoty wydawane były karabinki L85 wyposażone w celowniki L85 SUSAT (a w ostatnim czasie zastępowane nowocześniejszymi typu ACOG lub ELCAN), natomiast pozostali żołnierze otrzymywali te same L85 jednak jedynie z przyrządami mechanicznymi.

Zamiast pokazów gdzie widzimy duże, ciężki i szybko zużywające baterie celowniki z kamerami, żołnierzom potrzebne są proste, lekkie i niezawodne „red-doty”. W masowych ilościach!

Największa wada rozwiązań projektowanych na świecie w programach „żołnierza przyszłości” jest przeładowanie żołnierza informacją oraz pogorszenie orientacji w sytuacjach bojowych. Uwaga żołnierza obładowanego systemami „przyszłości” będzie odciągana od jego najbardziej podstawowego zadania – obserwowania otoczenia, przez co będzie on reagował wolniej. Końcówką systemu wymiany informacji dysponować powinien jedynie dowódca drużyny lub jego pomocnik. Nie dajmy się zwariować!

Problem stanowi również wybranie, kto z żołnierzy powinien mieć możliwość otrzymania pistoletu. Obecnie krajowy przemysł promuje pomysł „pistolet dla każdego”, co nie ma większego sensu, ale nie dziwi (im więcej swojego produktu przemysł wepchnie wojsku, tym więcej zarobi). Po raz kolejny zmanipulowany jest nawet sam język, który jest w użyciu.

Użyteczność pistoletu w wojsku poza nielicznymi, nietypowymi sytuacjami jest dyskusyjna, dlatego powinien być on wydawany nie z automatu, ale wedle woli żołnierzy – pistolet waży, kiedy jednej żołnierz będzie wolał mieć „zapas” inny wybierze 2-3 dodatkowe magazynki do broni głównej. To jest wybór, który winien być pozostawiony żołnierzom.

Kuriozalnym pomyłem zaś jest wydawanie pistoletów wszystkim z powodów, które, wymieniono wyżej. Po co żołnierzom – specjalistom pistolet skoro już karabinek jest dla nich bronią zapasową? Z resztą znów wprowadzenie dowolności i ten problem może rozwiązać. Etatowo każdemu żołnierzowi szturmowemu przysługiwać winien pistolet, mieć on jednak powinien dowolność w decyzji o jego pobraniu. Broń niepobrana, decyzją dowódcy mogłaby być wydana na ich prośbę żołnierzom- specjalistom.

Obecnie poza oficerami i podoficerami pistolet przysługuje szeregowym zawodowym służącym w Żandarmerii Wojskowej oraz strzelcom wyborowym.

Tak, więc każdy szturman winien dysponować:

  • karabinkiem z ciężką lufą 16 cali, wyposażony standardowo w kolimatorowy celownik (tzw. red-dot);

  • na własne życzenie pistoletem samopowtarzalnym.


Natomiast specjalista (załogi wozów, obsługa broni zespołowej jak moździerze czy wyrzutnie ppk, kierowcy):

  • kompaktowym karabinkiem z lekką lufą 13-14 cali, docelowo również z celownikiem;

  • w szczególnych wypadkach pistoletem , jeśli zaistnieje taka potrzeba.


Oczywiście nie wyczerpuje to tematu uzbrojenia osobistego, ściśle związanego z tematem struktur drużyny piechot. W ostatnim czasie widzimy zmiany w technice i taktyce, miejsce uniwersalnych karabinów maszynowych zajmują, karabinki maszynowe (jak Minimi, MG4 czy Negev) lub lekkie karabiny maszynowe (jak Minimi 7,62 czy Negev NG7). Następuje powrót do karabinów samopowtarzalnych, jako broni wyborowej na szczeblu plutonu lub drużyny.

6 komentarzy:

  1. Tak, przeładowanie żołnierze informacją to istotny problem.

    Liczy się także sposób docierania tej informacji do żołnierza. Operowanie nieergonomicznymi terminalami, absorbrowanie uwagi żołnierza - to bezsens.

    Widać to na przykładzie z zupełnie innego świata choć związanego - glass cockpity. Okazuje się że wyświetlacze ciekłokrystaliczne wnoszą zagrożenie dla pilotów jeśli prezentują informacje związane z parametrami lotu, dotychczas prezentowane na zegarach. Z kolei w zakresie nawigacji oraz topologii - wnoszą wartość dodaną.

    Co pokazuje że działanie "na ślepo", nastawione na elektroniczne "bajerki" przynosi realne obniżenie sprawności pilota a teraz żołnierza.

    Systemy wspierające żołnierza przyszłości muszą gładko wpleść się w jego wykonywanie podstawowych zadań, nie absorbować nadmiernie jego uwagi, nie wymagać akcji, ale skłaniać do reakcji na łatwo pojawiajacą się dostępną przez urządzenia informację.

    Przeładowanie sprzętem ma ogromne znaczenie. Żołnierze nie może nosić bezsensownych kilogramów czy urządzeń ograniczajacych mu ruchliwość.

    Przyglądałem się szeregu rozwiązaniom np. dla moździerzy, systemy SKO i zastanawia mnie - obserwujac relatywnie długi okes "klikania po panelu" - iż w realnej sytuacji bojowej cały proces trwa zbyt długo. Żołnierz klika, jest w pozycji siedzącej, widoczny, za chwilę postrzeli go strzelec wyborowy albo zostanie dostrzeżony wraz ze stanowiskiem moździerza.

    Wojna to nie zabawa w klikanie na elektronizcnych cackach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dowolność pobrania z magazynu to jedno, ale szkolenia muszą się odbywać. W zasadzie strzelania z różnego typu broni indywidualnej (jak i zespołowej) powinien przechodzić każdy żołnierz - zwłaszcza w jednostkach liniowych. Wyjątkiem może być tu broń wyborowa/snajperska jako narzędzie wysoce specjalistyczne. Nie może być tak, jak ma to miejsce obecnie, że z PK strzelają tylko celowniczowie, z pm-a tylko kierowcy, itp. To jest najpoważniejszy błąd. Żołnierz musi być specjalistą w obsłudze etatowego uzbrojenia, ale powinien posiadać umiejętność obsługi innych broni występujących w danej drużynie/plutonie/kompanii itp.

    Z tymi długimi 16" lufami to bym mimo wszystko ostrożnie podchodził do tematu. Teren potencjalnego konfliktu to jednak coraz częściej teren zurbanizowany będzie. A więc mamy i ekstremalnie krótkie dystanse (gdzie jednak pistolet się przyda, podobnie jak umiejętności walki wręcz), ale i większe odległości - gdzie z kolei przyda się dłuższa lufa. Choć nie jestem zwolennikiem bullpupów to jednak ten układ w takim terenie ma swoje niewątpliwe plusy. Walka w otwartym terenie to jednak coraz częściej będzie rzadkość. Za to przeczesywanie domów/bloków mieszkalnych itp to niemal norma już teraz.Długa lufa i tradycyjny układ broni (zwłaszcza obciążona dodatkowym celownikiem czy oświetleniem, lub wskaźnikiem laserowym) ma swoje ograniczenia.

    Z drugiej strony celowniki kolimatorowe/holograficzne czy tradycyjna optyka o dużym kącie widzenia pozwalają odsunąć zagrożenie na większą odległość. Stąd i coraz więcej strzelców wyborowych z karabinami samopowtarzalnymi. Są po prostu skuteczni w bezpośrednim wsparciu własnych poddziałów...

    Dlatego powstaje spory problem. Z jednej strony jest duże parcie na odsunięcie przeciwnika (dłuższa lufa, większy zasięg, różnej maści celowniki), a z drugiej dystans się znacznie skraca (tereny zurbanizowane).

    Z jednej strony pistolet faktycznie nie jest potrzebny każdemu, to z drugiej, biorąc pod uwagę iż teren przyszłej wojny to właśnie teren zurbanizowany, to jednak nie jest to całkiem bez sensu, bo tutaj się sprawdzi (w jednostkach liniowych) w przypadku awarii broni głównej.

    Niezależnie od podjętych decyzji najważniejsze będzie szkolenie, bo jak pisałem już wcześniej, żołnierz musi być specjalistą w swoim etatowym uzbrojeniu, ale powinien też umieć posługiwać się innymi broniami występującymi w danej drużynie/plutonie/kompanii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastąpienie pmów subkarabinkami (które są wersją podstawowego karabinka) w jakimś stopniu rozwiązuje problem szkolenia.

    Krótsza lufa to lżejsza broń, albo jedno, albo drugie, a ok 18 celi której jest w Berylu to chyba jednak za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  4. PFD zawierający w jednym miejscu sztuczny horyzont, prędkościomierz i wysokościomierz jest zagrożeniem??? Jakie??? O wiele łatwiej jest kontrolować jeden przyrząd niż trzy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na jakim dystansie można prowadzić celny ogień z karabinka z kolimatorem. Jak to wygląd w porównaniu z optyka typu acog.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja osobiście bym szedł w układ bezkolbowy, który jak wspomniano pozwala mieć krótką broń z długą lufą. Dodatkowo wersja z granatnikiem jest lepiej wyważona. Jako broń pomocnicza dla oddziałów tyłowych subkarabinek z lżejszą i krótsza lufą będzie miał dodatkową zaletę, że kolba nawet złożona nie będzie zajmować dodatkowo miejsca, co w ciasnym przedziale bojowym będzie cenne. Do tego wersja parasnajperska na 7,62x51,.

    OdpowiedzUsuń