niedziela, 7 lutego 2010

Pilne zakupy MONu

27 stycznia rozstrzygnięto postępowanie dotyczące zakupu pięciu śmigłowców rodziny Mi-17. MON miał do wyboru trzy oferty, MAW Telecom z nowymi śmigłowcami Mi-171Sz (produkcji Ułan-Ude) oraz Bumaru i Metalexportu-S oferujących używane śmigłowce Mi-17-1W. Wybrana została oferta Metaleksportu-S (obejmująca śmigłowce wyprodukowane w 1992 i 1995 roku) która miała być korzystniejsza od oferty Bumaru (czas dostawy nowych śmigłowców przez MAW Telecom był nie od zaakceptowania dla MON). MON zapłaci za używane maszyny 313 mln zł. Śmigłowce wyposażone zostaną przez WZL-1 w Łodzi do standardu zbliżonego siedmiu śmigłowcom odkupionych w 2006 roku od Bumaru, otrzymają mi zmodyfikowane wyposażenie awioniczne, rozpraszacze gazów wylotowych oraz promienniki Ardos.



1 lutego nastąpiło rozstrzygnięcie innego postępowania, na dwa zestawy bezpilotowych aparatów latających, których podstawowym zadaniem ma być wsparcie kontyngentu w Afganistanie (mają tam trafić w ciągu 7 miesięcy). Postępowanie przyjęło formę aukcji internetowej. Zwycięską okazała się warta niecałe 89 mln zł oferta Aeronautics Defense Systems z bezpilotowcem Aerostar. Aerostary uzupełnią mniejsze Orbitery (również produkcji ADS) których 15 zestawów zakupionych zostało przez Wojska Lądowe i jednostki podległe Dowództwu Wojsk Specjalnych.



Pewne kontrowersje może budzić sposób wyłonienia zwycięscy który praktycznie uniemożliwiał wybranie aparatu droższego, ale o większych możliwościach - jak konkurencyjnego Hermesa 450W Elbitu (oferta za 122 mln zł). Używany mi. przez Brytyjczyków w Afganistanie oraz Gruzję podczas niedawnego konfliktu Hermes dysponuje prawie dwukrotnie dłuższym czasem patrolowania i ok trzy razy większą ładownością niż Aerostar.

O ile oba zakupy są bez wątpienia słuszne i potrzebne to komentując je chce się powiedzieć "za późno i za mało". W obu zakupach zwyciężyło podejście "sztuka jest sztuka", pozwolą one jedynie na krótkofalowe zaspokojenie najpilniejszych potrzeb operacyjnych.
Potrzeba zakupu nowych śmigłowców widoczna jest od lat. Doraźne zakupy po kilka sztuk oraz prace nad wymianą silników na Mi-24 czy przebudową Mi-14 jedynie odsuwają problem wymiany floty śmigłowcowej. Obecnie zakupy nowego sprzętu realizowane są jedynie w sytuacji kiedy MON jest pod ścianą i nie ma w co wyposażyć żołnierzy operujących w Afganistanie, nie jest to droga jaką powinny podążać nasze siły zbrojne.

Jak kończy się wybieranie krótkofalowych rozwiązań pokazuje sytuacja związana z przejęciem od USA pięciu wyprodukowanych na początku lat siedemdziesiątych samolotów C-130E Hercules. W chwili obecnej dostarczona została jedynie pierwsza z planowanych pięciu maszyn (nr 1501) choć według pierwotnych planów w Polsce powinny znajdować się już wszystkie. Problemy z przejściem samolotów rozpoczęły się od złego oszacowania stanu samolotów oraz rosnących kosztów prac nad nimi.



W związku z opóźnieniami USA wypożyczyło Polsce samolot C-130E 72-1299 (w Polsce 1506) - jest to ostatni wyprodukowanych C-130E i jednocześnie ostatnia maszyna tego typu wycofana z 37th Airlift Squadron z bazy Ramstein w Niemczech (eskadra obecnie używa nowych C-130J Super Hercules).

Obecnie Polska powinna dysponować dwoma samolotami tego typu, jednak na "naszym" samolocie 1501 prowadzone są obecnie prace (nieoficjalnie wiadomo o problemach z wyciekami z instalacji hydraulicznej) zaś samolot 1506 doznał uniemożliwiającej kontynuowanie lotu awarii (nieoficjalnie wiadomo o problemach z napędem) co zmusiło załogę do przerwania lotu i powrotu na lotnisko w Mazar-e Sharif w Afganistanie (znów nieoficjalnie wiadomo, że podczas lądowania samolot doznał uszkodzeń podwozia). Termin dostawy drugiej maszyny opóźnił się po raz kolejny, przesunięty został z lutego na marzec 2010.

Czy nie lepiej zamiast zakupów dodatkowych 4 sztuk C-295M oraz przejęcia 5 C-130E przeznaczyć te środki na 2 nowe C-130J? Może mniej "sztuk" sprzętu ale zdolności transportowe większe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz